Saska Kępa Makeover – case study

BUDŻETOWA METAMORFOZA POKOI DLA STUDENTÓW - case study

Dwa mieszkania studenckie,  w sumie 11 pokoi, zostały przeze mnie poddane budżetowej metamorfozie . Te gotowce to były pierwsze inwestycje mojego klienta. Zrealizował je samodzielnie. Po kilku latach doszedł do wniosku, że można było zrobić je inaczej i że potrzebna jest porządna przemiana, która wzniesie pokoje na wyższy poziom i przyciągnie inny profil najmujących.

Budżet nie był duży. Założenie było takie, żeby wykorzystać główne sprzęty – podłogi, meble – i zagrać kolorem i dodatkami. To nie najłatwiejsze zadanie, ale „ubieranie” wnętrz to to, co GoodVibes’y lubią najbardziej 😉

Zaczęłam audytu pomieszczeń i wytypowania elementów do poprawy:

Co tu kłuło w oczy?

– zimna kolorystyka

Te zdjęcia dobitnie podważają dość powszechne przekonanie, że użycie szarego i białego zawsze gwarantuje sukces. No nie.

Dlaczego nie? Bo zestawienie prostych, gładkich, zimnych (metal, plastik, farba na ścianach) materiałów w zimnych kolorach daje nieprzyjemne wrażenie chłodu. Ludzki mózg podświadomie odbiera te wnętrza jako zimne, a zimne utożsamia z nieprzyjaznym, zagrażającym.

Można oczywiście uzyskać lepszy efekt bazując na podobnej (cieplejsze tony) palecie barw, ale ocieplą ją jedynie wyższej klasy, naturalne materiały – drewno, tkaniny o wyraźnych zróżnicowanych strukturach plus odpowiednie dodatki. Nie jaskrawe odcienie zielonego i niebieskiego na połyskującej sztucznej tkaninie.

– puste, zimne okna i  niefunkcjonalnie zawieszone karnisze

Typowe plastikowe okna w bloku nie zdobią mieszkań. Dlatego warto wtopić je w tło, czyli czymś udekorować. Najprostszą, najtańszą i najłatwiejszą w utrzymaniu okienną dekoracją są firanki i zasłony. Firanki nie muszą być wzorzyste i świecące, a proste w formie świetnie ograniczą widok z zewnątrz, co jest przydatnym zabiegiem zwłaszcza w mieszkaniach na parterze czy z vis a vis. Zasłony z kolei to nie monumentalne, wielkie, teatralne kotary. Odpowiednia tkanina w oknie ociepla je i ścianę, na której wisi, dodając wnętrzu przytulności.

Zasłony mają zasłaniać. Okno. Kiedy chcemy odgrodzić się od świata zewnętrznego. Rozsłonięte natomiast mają stanowić dekorację okna i ściany okiennej. Dlatego nie ma sensu wieszanie zasłon zawiązanych na supeł, którymi nie da się zasłonić okna i wybieranie na nie przezroczystej tkaniny, która nie zapewnia intymności.

W dekorowaniu okien zasłonami, ważną rolę pełnią karnisze. W większości wnętrz, z którymi mam do czynienia, wiszą źle. Nie inaczej było tu. Spójrzcie na zdjęcia:

Tu karnisz wisi na 3/4 ściany. W dodatku wspornik przytwierdzony jest w takim miejscu, ze po odsłonięciu okna i przeciągnięciu zasłonki na drugą stronę, nie będzie ona zasłaniać pustej, niewykorzystanej ściany, tylko nadal wchodzić w światło okna, wisząc dodatkowo po środku pokoju.

Tu z kolei na karniszu z żabkami zawieszono „zasłonkę” na tunelu. „Zasłonkę” bo jest kompletnie prześwitująca – nie spełnia swojej funkcji.  W dodatku materiał jest za krótki, a niewykorzystane żabki straszą jak szczerby w płocie. I znowu zamiast pustej ściany, zasłonięte jest okno.

– sztuczne materiały i przedszkolna kolorystyka dodatków

Niebieski i zielony uspokajają, ale w odpowiednim natężeniu i odcieniu. Zastosowane tutaj dodatki są zimne i intensywne. W połączeniu z bielą i szarością potęgują chłodny odbiór wystroju, a ich kontrast działa agresywnie. No i umówmy się, że wściekły groszek i baby blue to nie kolor dla grupy docelowej, jaką są studenci czy młodzi pracujący. Często słyszę od osób zarządzających najmem, że dodatki do pokoi są niepotrzebne, bo najemcy od razu je usuwają. OK… Ale spójrzmy na to od drugiej strony. Kto chciałby się przytulić do neonowej, zimnej poduszki ze lśniącego i śliskiego, sztucznego materiału, od którego naelektryzują mu się włosy, albo stawiać codziennie rano stopy na podobnym dywaniku. Zawsze powtarzam moim klientom, że kupowanie takich nieciekawych elementów to niepotrzebne wyrzucanie pieniędzy. Jeśli coś ma być bardzo słabej jakości i wątpliwej urody, a do tego jeszcze kompletnie niefunkcjonalne, to faktycznie lepiej niczego nie kupować i tylko wypożyczyć dekoracje do sesji, żeby pokazać najemcom potencjał, a „dodekorowanie” zostawić im do zorganizowania we własnym zakresie. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale zdecydowanie bardziej sensowne ekonomicznie i ekologicznie. A detale są ważne. To one „robią robotę”. Dopełniają wnętrze, nadają mu charakteru i pozwalają poczuć się dobrze i wygodnie. Wyobrazić się sobie w nim.

brak elementów kontrastowych

Szaro-białe pokoje wyglądały po prostu mdło. Zabrakło przełamującego kontrastowego elementu, który dodałby wnętrzu dynamiki.

– nieproporcjonalne dekoracje

Jeden mały obrazek sprawy nie załatwi. Dekoracje ścienne typu obrazy, plakaty, ale też półki muszą być odpowiednio dobrane gabarytowo do przestrzeni do zagospodarowania. W takich pokojach jak tu, które bardzo wymagały ocieplenia, jeden mały obrazek zawieszony na wysokości 165 cm od podłogi ginął, nawet jeśli starał się przebić intensywnością swoich kolorów 😉

– mała ilość miejsca do przechowywania

Planując wyposażenie pokoi trzeba pamiętać o tym, że będą one domem dla kogoś przez 12 miesięcy (na tyle zazwyczaj podpisuje się umowę). Czyli ten ktoś będzie potrzebował letnich i zimowych ubrań i butów, które zwiezie w dużych rozmiarów walizkach i torbach. Pewnie będzie miał książki, jakiś sprzęt, ładowarki, rzeczy osobiste. W pokoju będzie również przechowywał część żywności i kosmetyki, a nawet papier toaletowy. Tak to wygląda w realu. Są części wspólne, ale relacje współlokatorów są różne, a przyzwyczajenia i nawyki poszczególnych osób nie zawsze dobre. A przecież każdy potrzebuje mieć w łazience wszystko, co jest mu potrzebne w danej chwili, bez przykrych niespodzianek 😉 Trzeba więc zadbać o maksymalnie zagospodarowanie niewielkiej przestrzeni pokoi.

– zimno, płasko i ślisko

Ogólnie rzecz ujmując wystrój pokoi przez metamorfozą określiłabym trzema słowami – zimno, płasko i ślisko.

Po przeprowadzeniu audytu, przedyskutowaniu dalszego planu działania z Inwestorem, ustaleniu budżetu (ok. 20 tysięcy) i zakresu zmian (mogłam zagrać tylko kolorem i dekoracjami) przygotowałam koncepcję, według której:

– do chłodnej szaro-brązowej podłogi, o dość dynamicznym wzorze tak, dobrałam kolor ścian tak, by ją ocieplić i odciągnąć od niej wzrok. Z drugiej strony kolor musiał być przyjazny dla zmysłów i relaksujący. To bardzo ważne w kreowaniu atmosfery miejsca. A na tak małym metrażu, powiedziałabym, że wręcz najważniejsze zaraz po funkcjonalności.

– kolory i dodatki dobrałam tak, żeby proste, białe meble wyglądały w ich towarzystwie doroślej. A biel mebli dodatkowo przełamałam stosując czarne karnisze i klamki.

– zmieniłam zasłony z nylonowych, świecących, prześwitujących, o dziwnej długości na grube, do ziemi, zaciemniające, z przyjemnej grubej bawełny o jodełkowym splocie, które ładnie ubierają okno i zapewniają poczucie intymności

– zadbałam o dodatkowe miejsce do przechowywania – wiszącą szafkę i koszyki tworzące nadstawkę szafy

– ściany udekorowały galerie obrazków z Ikea, prezentujące nawiązujące kolorystyką grafiki o tematyce podróżniczej – to żeby pobudzać głowę do marzeń 😉

– biurka zyskały nowe, bardziej wygodne krzesła, lampki i organizery ścienne, które pozwolą najemcom w prosty sposób spersonalizować ich nowe cztery kąty, przyczepiając na nich swoje zdjęcia, notatki czy jakiekolwiek inne dające dobre skojarzenia dekoracje.

WYZWANIA:

Projekt przebiegł sprawnie. Nie koordynowałam tu wprawdzie prac ani zakupów, ale współpraca w tym zakresie z Inwestorem była na medal! Niemniej, skoro omawiamy case study, to opowiem o wyzwaniach.

Przede wszystkim, z racji ich zamieszkania, większości pokoi nie widziałam na żywo przed przeprowadzeniem metamorfozy. Dla dekoratora, który musi poczuć wnętrze, doświadczyć jego funkcjonalności, zobaczyć jak gra w nim światło, praca na samych bardzo ogólnych planach i nienajlepszej jakości zdjęciach to spory challenge.

Utwierdziłam się po raz kolejny w tym, że sprawdzony, zaufany wykonawca to skarb największej wagi.

No i na koniec, chociaż to zdecydowanie nie było najmniejsze – ciągle zmieniająca się dostępność w Ikea. Sytuacja dezaktualizowała się z godziny na godzinę. Czas oczekiwania na produkty się wydłużał. Masa produktów była wycofywana ze sprzedaży. Ikea, która do tej pory była pewniakiem, przez pandemię przestała nim być ☹ Mam nadzieję, że w niedługim czasie sytuacja wróci do normy.

PODSUMOWUJĄC:

Pokoje z zimnych przemieniłam w przytulne, nieprzemyślane rozwiązania zastąpiłam bardziej funkcjonalnymi. Całkowicie odmieniłam klimat mieszkań, co przełożyło się na oczekiwaną przez Inwestora zmianę profilu najemcy. Pokoje, po podwyżce cen, rozeszły się jak świeże bułeczki w przeciągu dwóch tygodni.

Mission completed. Czas na relaks!

Ale ponieważ ja szybko się regeneruję, to za chwilę będę gotowa do nowych wyzwań.

Jeśli potrzebujesz pomocy w aranżacji Twojego gotowca lub przygotowanie mieszkania do sprzedaży czy wynajmu, umów się ze mną na konsultację dekoratorską. Jeśli sam/a chcesz się podjąć przeprowadzenia metamorfozy wnętrz i chcesz upewnić się na co zwrócić uwagę, żeby uzyskać jak najlepszą funkcjonalność i efekt wow, chętnie Ci w tym pomogę i przeprowadzę audyt wnętrz, tworząc dla Ciebie mapę dalszego działania. Daj mi tylko znać, co jest Ci potrzebne. Do zobaczenia!

Write a comment